czwartek, 28 lutego 2013

Wczesną zimą, kiedy wyprawa do Dagestanu stawała pod znakiem zapytania zacząłem się zastanawiać co mi będzie potrzebne. Wózek.Taki na dwóch kółkach, żeby nie ciągnąć wszystkiego na plecach gdy będę na lądzie. Poszukiwania nie przyniosły rezultatu, w markietach były takie wątłe z cienkiego drucika i na małych kółkach, a w necie z taki w miarę trzeba było oddać tygodniowy budżet wyprawy.
Darowałem sobie tłumacząc, jak wszystkie niewiadome - przygoda.
A tu niespodzianka. Jestem u Teścia w garażu i moje wprawne oko szabrownika ;) wypatruje to:
Stary niemiecki wózek. Składany, solidny, lekki i na dużych kołach. Mójci on.




 Mała rzecz  a cieszy, szczególnie kręgosłup;)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz