W końcu...
album szymka
opisy kiedyś dokończę...
wtorek, 29 października 2013
sobota, 25 maja 2013
środa, 22 maja 2013
niedziela, 19 maja 2013
piątek, 17 maja 2013
czwartek, 16 maja 2013
środa, 15 maja 2013
wtorek, 14 maja 2013
poniedziałek, 13 maja 2013
niedziela, 12 maja 2013
piątek, 10 maja 2013
środa, 8 maja 2013
poniedziałek, 6 maja 2013
Jutro D-DAY ;)
Startujemy o 4:30 z Białego: PKP do Wawy zachodniej, autobus do Leska, PKS do Ustrzyk Dolnych.
Pojutrze do Stary Stryj na UA, jak i z kim jeszcze nie mam pomysłu, ale to pojutrze, dziś nie ma się co tym martwić ;)
Spakowaliśmy się całkiem nieźle, po dwie pary skarpet, majtek i koszulek...
A i tak wyszło sporo...
Prócz kanapy i lampek bierzemy wszystko.
Będziemy się odzywać co kilka dni, położenie z GPSa i kilka słów, tyle co w smsie.
Czy Ktoś prócz Tych z którymi jesteśmy zmieszani krwią czytują naszego bloga ??? Jeśli tak to proszę o komentarze ;)
Właśnie Margita wyciągnęła z lodówki duuużą reklamówę z kanapkami." Abu abu. Abu czysta gęba, abu pełny badziuch ;)"
Serdeczne podziękowania Iwonie i Rafałowi za opiekę nad Macho, bez Was ciężko byłoby podróżować....
Startujemy o 4:30 z Białego: PKP do Wawy zachodniej, autobus do Leska, PKS do Ustrzyk Dolnych.
Pojutrze do Stary Stryj na UA, jak i z kim jeszcze nie mam pomysłu, ale to pojutrze, dziś nie ma się co tym martwić ;)
Spakowaliśmy się całkiem nieźle, po dwie pary skarpet, majtek i koszulek...
A i tak wyszło sporo...
Będziemy się odzywać co kilka dni, położenie z GPSa i kilka słów, tyle co w smsie.
Czy Ktoś prócz Tych z którymi jesteśmy zmieszani krwią czytują naszego bloga ??? Jeśli tak to proszę o komentarze ;)
Właśnie Margita wyciągnęła z lodówki duuużą reklamówę z kanapkami." Abu abu. Abu czysta gęba, abu pełny badziuch ;)"
Serdeczne podziękowania Iwonie i Rafałowi za opiekę nad Macho, bez Was ciężko byłoby podróżować....
czwartek, 18 kwietnia 2013
Ale szalony czas, a może to wiosna ;)
Mam już kajak dla Gohy:
Ciekawe czy kolor się spodoba ;)
Mimo tego, że będziemy cały czas na wodzie, to picie jej bezpośrednio z rzeki może być że tak powiem 'przesrane'. Zanabyłem mała pompkę z filtrem. Wydajność ok 1 l na minutę, oddziela wszystko prócz wirusów, na wirusy dostałem mordulec w kropelkach. Jeszcze nie wiem jakie proporcje, bo opis jest w żadnym z cywilizowanych języków tzn. nie po polsku i nie po rosyjsku:
Macho patrzy na te przygotowania z przymrużeniem oka:
Mam już kajak dla Gohy:
Ciekawe czy kolor się spodoba ;)
Mimo tego, że będziemy cały czas na wodzie, to picie jej bezpośrednio z rzeki może być że tak powiem 'przesrane'. Zanabyłem mała pompkę z filtrem. Wydajność ok 1 l na minutę, oddziela wszystko prócz wirusów, na wirusy dostałem mordulec w kropelkach. Jeszcze nie wiem jakie proporcje, bo opis jest w żadnym z cywilizowanych języków tzn. nie po polsku i nie po rosyjsku:
Macho patrzy na te przygotowania z przymrużeniem oka:
piątek, 15 marca 2013
Bieługa (Huso huso)
To prawdziwy gigant wśród ryb spędzających przynajmniej cześć życia w słodkich wodach. Dorosłe okazy tego jesiotra mogą osiągać 9 metrów długości i niemal 1500 kilogramów wagi. Oczywiście z takimi rozmiarami wiąże się zarówno długość życia (ponad 100 lat) jak i późny wiek dojrzałości płciowej 14-18 lat. Dorosłe bieługi żyją w morzu Kaspijskim, Czarnym lub Azowskim (zależnie od podgatunku) jednak na tarło, wpływają do dużych rzek takich jak Wołga, Don, Dniepr, Ural a także Dniestr i Dunaj. To właśnie za sprawą tarła ryba jest powszechnie znana. Co 2-4 lata każda samica składa od 300 000 do 7 500 000 ziaren ikry, które jako czarny kawior znane są na całym świecie. Mięso bieług jest znacznie mniej cenione, jednak przez smakoszy kawioru populacja tych ryb znacznie się zmniejszyła. Co ciekawe tarło może mieć miejsce na wiosnę lub jesienią, przy czym w drugim przypadku ryby zimują na mulistym dnie głębokich rzek. Młode bieługi żywią się początkowo bezkręgowcami, wkrótce zaczynają polować na ryby. Podobno największe okazy polują nawet na młode foki, chociaż na co dzień ich zdobycz stanowią śledzie, babki i sardele.
To jest rybka ;)
To prawdziwy gigant wśród ryb spędzających przynajmniej cześć życia w słodkich wodach. Dorosłe okazy tego jesiotra mogą osiągać 9 metrów długości i niemal 1500 kilogramów wagi. Oczywiście z takimi rozmiarami wiąże się zarówno długość życia (ponad 100 lat) jak i późny wiek dojrzałości płciowej 14-18 lat. Dorosłe bieługi żyją w morzu Kaspijskim, Czarnym lub Azowskim (zależnie od podgatunku) jednak na tarło, wpływają do dużych rzek takich jak Wołga, Don, Dniepr, Ural a także Dniestr i Dunaj. To właśnie za sprawą tarła ryba jest powszechnie znana. Co 2-4 lata każda samica składa od 300 000 do 7 500 000 ziaren ikry, które jako czarny kawior znane są na całym świecie. Mięso bieług jest znacznie mniej cenione, jednak przez smakoszy kawioru populacja tych ryb znacznie się zmniejszyła. Co ciekawe tarło może mieć miejsce na wiosnę lub jesienią, przy czym w drugim przypadku ryby zimują na mulistym dnie głębokich rzek. Młode bieługi żywią się początkowo bezkręgowcami, wkrótce zaczynają polować na ryby. Podobno największe okazy polują nawet na młode foki, chociaż na co dzień ich zdobycz stanowią śledzie, babki i sardele.
To jest rybka ;)
Mam chwilkę, nadrabiam zaległości ;)
Po pierwsze; dnia 8-go marca gdy chodziliśmy z kumplem i składaliśmy Kobietom z którymi mamy przyjemność pracować życzenia zostałem miło zaskoczony. Okazało się, że mój blog czyta kilka osób (co tu czytać jak tylko trzy wpisy na krzyż). Zostałem też zachęcony przez Koleżanki do częstszych wpisów i odbyłem miłą rozmowę telefoniczną z "maniakiem" kajakarstwa (pozdrawiam). Połechtało to moją próżność ;)
Duo; Możliwe, że nie będę płyną sam ! Bo "samemu to się można ogolić..." , a z drugiej - trudno znaleźć osobę która potrafi podróżować według jedynego, słusznego planu-droga jest celem, a "spanie i sranie tam gdzie zastanie ;)"
Goha tj. Margita płynie ze mną!!! Już byłem bliski zakupu drugiego takiego kajaka, co budżet wyprawy podniosłoby o jakieś 500% ale nie. Popłyniemy jednym.
"Wiosłować taki kawał"- ta wypowiedź dała mi do zrozumienia, że nasze kajaki będą związane sznurkiem i to mój będzie ten z przodu...
OK zabierzemy się jakoś, doświadczenie uczy, że im mnie rzeczy masz tym mniej się martwisz.
Namiot trzeba będzie mieć ze sobą, nie lubię ale pod namiotem we dwoje miło... ;). A mam taki mocno wyczynowy, pięć masztów posada i upierdliwy w rozkładaniu.
Chyba będzie trza jeszcze raz odwiedzić duży sklep w którym dziś byłem i zanabyć taki namiot rozkładany w dwie sekundy. Mąż mojej siostry który włóczył się moturem po Rosji i mongolskich stepach bardzo sobie takowy chwalił...
I trzecie...; to zmienia prawie cały plan wyprawy. Czas 40 dni. Dzienne przebiegi z 50-60 km zmieniają się na takie: o której wstaniemy to wstaniemy, standardowo (u nas na wyprawie) ja robię żarcie Goha składa spanie, bo radziecka kuchenka benzynowa musi być obsługiwana przez wykwalifikowany personel ;), kawa i na wodę. Jak jest kobieta na pokładzie wiadomo - zwyczaje łagodnieją.
A więc będzie więcej czasu żeby zwiedzać, rozmawiać z ludźmi i łowić ryby. Zanabyłem wędkę ;)
Po pierwsze; dnia 8-go marca gdy chodziliśmy z kumplem i składaliśmy Kobietom z którymi mamy przyjemność pracować życzenia zostałem miło zaskoczony. Okazało się, że mój blog czyta kilka osób (co tu czytać jak tylko trzy wpisy na krzyż). Zostałem też zachęcony przez Koleżanki do częstszych wpisów i odbyłem miłą rozmowę telefoniczną z "maniakiem" kajakarstwa (pozdrawiam). Połechtało to moją próżność ;)
Duo; Możliwe, że nie będę płyną sam ! Bo "samemu to się można ogolić..." , a z drugiej - trudno znaleźć osobę która potrafi podróżować według jedynego, słusznego planu-droga jest celem, a "spanie i sranie tam gdzie zastanie ;)"
Goha tj. Margita płynie ze mną!!! Już byłem bliski zakupu drugiego takiego kajaka, co budżet wyprawy podniosłoby o jakieś 500% ale nie. Popłyniemy jednym.
"Wiosłować taki kawał"- ta wypowiedź dała mi do zrozumienia, że nasze kajaki będą związane sznurkiem i to mój będzie ten z przodu...
OK zabierzemy się jakoś, doświadczenie uczy, że im mnie rzeczy masz tym mniej się martwisz.
Namiot trzeba będzie mieć ze sobą, nie lubię ale pod namiotem we dwoje miło... ;). A mam taki mocno wyczynowy, pięć masztów posada i upierdliwy w rozkładaniu.
Chyba będzie trza jeszcze raz odwiedzić duży sklep w którym dziś byłem i zanabyć taki namiot rozkładany w dwie sekundy. Mąż mojej siostry który włóczył się moturem po Rosji i mongolskich stepach bardzo sobie takowy chwalił...
I trzecie...; to zmienia prawie cały plan wyprawy. Czas 40 dni. Dzienne przebiegi z 50-60 km zmieniają się na takie: o której wstaniemy to wstaniemy, standardowo (u nas na wyprawie) ja robię żarcie Goha składa spanie, bo radziecka kuchenka benzynowa musi być obsługiwana przez wykwalifikowany personel ;), kawa i na wodę. Jak jest kobieta na pokładzie wiadomo - zwyczaje łagodnieją.
A więc będzie więcej czasu żeby zwiedzać, rozmawiać z ludźmi i łowić ryby. Zanabyłem wędkę ;)
czwartek, 28 lutego 2013
Wczesną zimą, kiedy wyprawa do Dagestanu stawała pod znakiem zapytania zacząłem się zastanawiać co mi będzie potrzebne. Wózek.Taki na dwóch kółkach, żeby nie ciągnąć wszystkiego na plecach gdy będę na lądzie. Poszukiwania nie przyniosły rezultatu, w markietach były takie wątłe z cienkiego drucika i na małych kółkach, a w necie z taki w miarę trzeba było oddać tygodniowy budżet wyprawy.
Darowałem sobie tłumacząc, jak wszystkie niewiadome - przygoda.
A tu niespodzianka. Jestem u Teścia w garażu i moje wprawne oko szabrownika ;) wypatruje to:
Stary niemiecki wózek. Składany, solidny, lekki i na dużych kołach. Mójci on.
Mała rzecz a cieszy, szczególnie kręgosłup;)
Darowałem sobie tłumacząc, jak wszystkie niewiadome - przygoda.
A tu niespodzianka. Jestem u Teścia w garażu i moje wprawne oko szabrownika ;) wypatruje to:
Stary niemiecki wózek. Składany, solidny, lekki i na dużych kołach. Mójci on.
Mała rzecz a cieszy, szczególnie kręgosłup;)
niedziela, 24 lutego 2013
sobota, 23 lutego 2013
Kajak cdn.
Oczywiście nie byłbym sobą gdyby w mojej głowie nie kiełkował już plan przerobienia go "pod siebie".
W trakcie prac będę zanudzał zdjęciami ;)
Wiosło:
aluminiowe składane.
Doświadczenia odnośnie biwakowania zdobywałem kilka lat, jeżdżąc to tu to tam
zdjęcia z wyjazdów , gdzie namiot, czy worek gore (kiedy jadę sam) był jedynym domem na czas podróży.
Prócz tego, że asfalt zamieniam na wodę, a motura na kajak niewiele się zmienia odnośnie biwaku. Jedyne co nowe to brak prądu, który na motocyklu zawsze był. A, że technika idzie do przodu i kiedyś były komórki które bez problemu wytrzymywały rozstanie z gniazdkiem na dwa tygodnie, a dzisiejsze nie konieczne dwudniowy post fazowy ;) zmajstrowałem taki zestaw :
Akumulator "żelowy" 12V 7,2A.
Panel słoneczny
Ładowarka do gniazdka zapalniczki z gniazdem USB
I TO DZIAŁA !!! Bardzo jestem zadowolony z panelu, który ładuje akumulator nawet w bardzo pochmurny dzień! Ale, żeby nie było tak różowo to zestaw taki waży niecałe 5 kilo, aż 5 kilo. Kiedy będzie już na kajaku, a kajak na wodzie nie ma sprawy, w innym wypadku będzie w torbie z kajakiem (20kg kajak) na moich plecach.
Oczywiście nie byłbym sobą gdyby w mojej głowie nie kiełkował już plan przerobienia go "pod siebie".
W trakcie prac będę zanudzał zdjęciami ;)
Wiosło:
aluminiowe składane.
Doświadczenia odnośnie biwakowania zdobywałem kilka lat, jeżdżąc to tu to tam
zdjęcia z wyjazdów , gdzie namiot, czy worek gore (kiedy jadę sam) był jedynym domem na czas podróży.
Prócz tego, że asfalt zamieniam na wodę, a motura na kajak niewiele się zmienia odnośnie biwaku. Jedyne co nowe to brak prądu, który na motocyklu zawsze był. A, że technika idzie do przodu i kiedyś były komórki które bez problemu wytrzymywały rozstanie z gniazdkiem na dwa tygodnie, a dzisiejsze nie konieczne dwudniowy post fazowy ;) zmajstrowałem taki zestaw :
Akumulator "żelowy" 12V 7,2A.
Panel słoneczny
Ładowarka do gniazdka zapalniczki z gniazdem USB
I TO DZIAŁA !!! Bardzo jestem zadowolony z panelu, który ładuje akumulator nawet w bardzo pochmurny dzień! Ale, żeby nie było tak różowo to zestaw taki waży niecałe 5 kilo, aż 5 kilo. Kiedy będzie już na kajaku, a kajak na wodzie nie ma sprawy, w innym wypadku będzie w torbie z kajakiem (20kg kajak) na moich plecach.
Kajak:
Model i typ: ST6207 POINTER K2
DANE TECHNICZNE:
przeznaczenie: RAFTING RZECZNY+JEZIORA+MORZA
Wykonany z bardzo mocnego PVC pokrytego gesto plecionym nylonem mieszanym z kewlarem
Szpiczasta i elegancka forma pozwalajaca plynac w pradzie
Konstrukcja: 3 komory glowne
Specjalnie wzmocniona konstrukcja przeciwscierna
Na bokach gumowe ringi do montazu bocznego wiosel
Komora grodziowa wodoszczelna na rufie
Plandeka zabezpieczajace przed wlewaniem sie wody do srodka
Fartuch ochronny ktory dodatkowo zabezpiecza przed zmoczeniem badz podczas wywrotki
2 komforotwe siedziska z oparciem opakowane kewlarem (kubelki) - bardzo duzy zakres regulacji
Zawory Bostonskie (gwintowane)
FIN stabilizacyjny na dnie (demontowalny)
Stabilizatory gumowe na dnie
Zawory spustowe
Wypornosc: 2 dorosle osoby + bagaz
Dlugosc / Szerokosc / Waga / wypornosc: 434cm / 88cm / 19 Kg / 200kg
Wymiary po spakowaniu: 90 x 60 x 27 cm
Atestowany przez TÜV ISO 6185-1, Certyfikat CE
WYPOSAZENIE
KAJAK Sevylor ST6207 POINTER K2, 2 siedziska z oparciem, Torba do przenoszenia., 2x Plandeka ochronna jedno i dwuotworowa, Kewlarowa powloka ochronna, Demontowalny FIN na dnie, Zestaw naprawczy, Torba do przenoszenia, MANOMETR
Model i typ: ST6207 POINTER K2
DANE TECHNICZNE:
przeznaczenie: RAFTING RZECZNY+JEZIORA+MORZA
Wykonany z bardzo mocnego PVC pokrytego gesto plecionym nylonem mieszanym z kewlarem
Szpiczasta i elegancka forma pozwalajaca plynac w pradzie
Konstrukcja: 3 komory glowne
Specjalnie wzmocniona konstrukcja przeciwscierna
Na bokach gumowe ringi do montazu bocznego wiosel
Komora grodziowa wodoszczelna na rufie
Plandeka zabezpieczajace przed wlewaniem sie wody do srodka
Fartuch ochronny ktory dodatkowo zabezpiecza przed zmoczeniem badz podczas wywrotki
2 komforotwe siedziska z oparciem opakowane kewlarem (kubelki) - bardzo duzy zakres regulacji
Zawory Bostonskie (gwintowane)
FIN stabilizacyjny na dnie (demontowalny)
Stabilizatory gumowe na dnie
Zawory spustowe
Wypornosc: 2 dorosle osoby + bagaz
Dlugosc / Szerokosc / Waga / wypornosc: 434cm / 88cm / 19 Kg / 200kg
Wymiary po spakowaniu: 90 x 60 x 27 cm
Atestowany przez TÜV ISO 6185-1, Certyfikat CE
WYPOSAZENIE
KAJAK Sevylor ST6207 POINTER K2, 2 siedziska z oparciem, Torba do przenoszenia., 2x Plandeka ochronna jedno i dwuotworowa, Kewlarowa powloka ochronna, Demontowalny FIN na dnie, Zestaw naprawczy, Torba do przenoszenia, MANOMETR
Na pograniczu Ukrainy z Mołdawią (lub jak inni mówią Republiką Mołdowy) można się odprawić w Mohylewie Podolskim, przepłynąć na stronę mołdawską i tu też "podbić" paszport. Później trzymać się prawej strony Dniestru, aż po lewej skończy się Ukraina a zacznie Naddniestrze, wtedy jeszcze mocniej się trzymać prawej strony ;)
Wypływając z Mołdowy można by kanałem dotrzeć do miejscowości Kozatskie i tam się odprawić na przejściu z Ukrainą, pakując cały majdan i prosząc kogoś o przewiezienie przez granice (pieszo chyba nie puszczają (???).
Jeszcze jedna opcja chodzi mi po głowie... podróżowanie tylko z ukraińską pieczątka w paszporcie... zobaczymy na miejscu ;).
CZAS I WOLNE
Maj-czerwiec, płynąc 30 km dziennie zajmie mi to 50 dni. Urlopu mam 30 dni z tego roku i 24 z 2012-go.
Maj-czerwiec 50 dni...
W górnym biegu Dniestr jest dość szybki, można nadrobić, do tej pory 30 km na rzece robiłem od wczesnego ranka do późnego obiadu, wiec w sumie może dam radę.
W dolnym biegu rzeka się rozdziela i jej odnoga płynie w miarę prosto, a "właściwy" Dniestr meandruje, można zaoszczędzić kilka dni, ale przecina (odnoga) granicę z Ukraina a do przejścia daleko...
Miało być o czasie i było, a wolne. O tym już będę rozmawiał z naczelnikiem, z panem Naczelnikiem, tzn. Panem Naczelnikiem ;)
Wypływając z Mołdowy można by kanałem dotrzeć do miejscowości Kozatskie i tam się odprawić na przejściu z Ukrainą, pakując cały majdan i prosząc kogoś o przewiezienie przez granice (pieszo chyba nie puszczają (???).
Jeszcze jedna opcja chodzi mi po głowie... podróżowanie tylko z ukraińską pieczątka w paszporcie... zobaczymy na miejscu ;).
CZAS I WOLNE
Maj-czerwiec, płynąc 30 km dziennie zajmie mi to 50 dni. Urlopu mam 30 dni z tego roku i 24 z 2012-go.
Maj-czerwiec 50 dni...
W górnym biegu Dniestr jest dość szybki, można nadrobić, do tej pory 30 km na rzece robiłem od wczesnego ranka do późnego obiadu, wiec w sumie może dam radę.
W dolnym biegu rzeka się rozdziela i jej odnoga płynie w miarę prosto, a "właściwy" Dniestr meandruje, można zaoszczędzić kilka dni, ale przecina (odnoga) granicę z Ukraina a do przejścia daleko...
Miało być o czasie i było, a wolne. O tym już będę rozmawiał z naczelnikiem, z panem Naczelnikiem, tzn. Panem Naczelnikiem ;)
Mapa Ukrainy z Mołdawią prawdę ci powie...
Z Ustrzyk rzeką Strwiąż, przez Krościenko (odprawa paszportowa), 70 km Strwiążem do Dniestru, Dniestrem nad morze Czarne 1400 km i morzem do Odessy 70 km i pociągiem do domu.
Plan zatwierdzony przez uczestników jednogłośnie !!!!
Po drodze Mołdawia... z prawej... z lewej Republika Naddniestrzańska... Od razu przypomniał mi się milicjant z Naddniestrza, który za to, że nie miałem na mojej mapie zaznaczonego ich kraju zdzielił mnie drewnianą pałką przez łeb, zabrał cztery wina i kazał mi zawracać do Mołdawii (podróże kształcą)
Tu kilka fotek z samotnego wyjazdu na Krym przez Mołdawię
Mołdawia i Ukraina
Z Ustrzyk rzeką Strwiąż, przez Krościenko (odprawa paszportowa), 70 km Strwiążem do Dniestru, Dniestrem nad morze Czarne 1400 km i morzem do Odessy 70 km i pociągiem do domu.
Plan zatwierdzony przez uczestników jednogłośnie !!!!
Po drodze Mołdawia... z prawej... z lewej Republika Naddniestrzańska... Od razu przypomniał mi się milicjant z Naddniestrza, który za to, że nie miałem na mojej mapie zaznaczonego ich kraju zdzielił mnie drewnianą pałką przez łeb, zabrał cztery wina i kazał mi zawracać do Mołdawii (podróże kształcą)
Tu kilka fotek z samotnego wyjazdu na Krym przez Mołdawię
Mołdawia i Ukraina
Decyzja zapadła...
Co roku wybieram się na jakąś wyprawę motocyklową, w tym miał być wyjazd nad morze Kaspijskie-zobaczyć ogromne ekranoplany budowane w czasach zimnej wojny.
Ale jak to u mnie ;) ,ekranoplan Łun miał być tylko wisienką- celem podróży miała być droga. Przejazd przez Ukrainę, prom z Kercza, Kraj Krasnodarski do Soczi i dalej północnym Kałkazem przez Płn Osetię, Inguszetję, Czeczenię i Dagestan.
MIAŁA ;( z braku towarzysza...
I wtedy do głosu przemówiła mi moja nowa namiętność-kajak.
Ale gdzie, jak, z kim???
Dniestr, kajakiem, sam!!!
Co roku wybieram się na jakąś wyprawę motocyklową, w tym miał być wyjazd nad morze Kaspijskie-zobaczyć ogromne ekranoplany budowane w czasach zimnej wojny.
Ale jak to u mnie ;) ,ekranoplan Łun miał być tylko wisienką- celem podróży miała być droga. Przejazd przez Ukrainę, prom z Kercza, Kraj Krasnodarski do Soczi i dalej północnym Kałkazem przez Płn Osetię, Inguszetję, Czeczenię i Dagestan.
MIAŁA ;( z braku towarzysza...
I wtedy do głosu przemówiła mi moja nowa namiętność-kajak.
Ale gdzie, jak, z kim???
Dniestr, kajakiem, sam!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)