piątek, 15 marca 2013

Bieługa (Huso huso)
To prawdziwy gigant wśród ryb spędzających przynajmniej cześć życia w słodkich wodach. Dorosłe okazy tego jesiotra mogą osiągać 9 metrów długości i niemal 1500 kilogramów wagi. Oczywiście z takimi rozmiarami wiąże się zarówno długość życia (ponad 100 lat) jak i późny wiek dojrzałości płciowej 14-18 lat.  Dorosłe bieługi żyją w morzu Kaspijskim, Czarnym lub Azowskim (zależnie od podgatunku) jednak na tarło, wpływają do dużych rzek takich jak Wołga, Don, Dniepr, Ural a także Dniestr i Dunaj. To właśnie za sprawą tarła ryba jest powszechnie znana. Co 2-4 lata każda samica składa od 300 000 do 7 500 000 ziaren ikry, które jako czarny kawior znane są na całym świecie. Mięso bieług jest znacznie mniej cenione, jednak przez smakoszy kawioru populacja tych ryb znacznie się zmniejszyła. Co ciekawe tarło może mieć miejsce na wiosnę lub jesienią, przy czym w drugim przypadku ryby zimują na mulistym dnie głębokich rzek. Młode bieługi żywią się początkowo bezkręgowcami, wkrótce zaczynają polować na ryby. Podobno największe okazy polują nawet na młode foki, chociaż na co dzień ich zdobycz stanowią śledzie, babki i sardele.

To jest rybka ;)
Mam chwilkę, nadrabiam zaległości ;)
Po pierwsze; dnia 8-go marca gdy chodziliśmy z kumplem i składaliśmy   Kobietom  z którymi mamy przyjemność pracować życzenia zostałem miło zaskoczony. Okazało się, że mój blog czyta kilka osób (co tu czytać jak tylko trzy wpisy na krzyż). Zostałem też zachęcony przez Koleżanki do częstszych wpisów i odbyłem miłą rozmowę telefoniczną z "maniakiem" kajakarstwa (pozdrawiam). Połechtało to moją próżność ;)

Duo; Możliwe, że nie będę płyną sam ! Bo "samemu to się można ogolić..." , a z drugiej - trudno znaleźć osobę która potrafi podróżować według jedynego, słusznego planu-droga jest celem, a "spanie i sranie tam gdzie zastanie ;)"

Goha tj. Margita płynie ze mną!!! Już byłem bliski zakupu drugiego takiego kajaka, co budżet wyprawy podniosłoby o jakieś 500% ale nie. Popłyniemy jednym.
"Wiosłować taki kawał"- ta wypowiedź dała mi do zrozumienia, że nasze kajaki będą związane sznurkiem i to mój będzie ten z przodu...

OK zabierzemy się jakoś, doświadczenie uczy, że im mnie rzeczy masz tym mniej się martwisz.
Namiot trzeba będzie mieć ze sobą, nie lubię ale pod namiotem we dwoje miło... ;). A mam taki mocno wyczynowy,  pięć masztów posada i upierdliwy w rozkładaniu.
Chyba będzie trza jeszcze raz odwiedzić duży sklep w którym dziś byłem i zanabyć taki namiot rozkładany w dwie sekundy. Mąż mojej siostry który włóczył się moturem po Rosji i mongolskich stepach bardzo sobie takowy chwalił...

I trzecie...; to zmienia prawie cały plan wyprawy. Czas 40 dni. Dzienne  przebiegi z 50-60 km zmieniają się na takie: o której wstaniemy to wstaniemy, standardowo (u nas na wyprawie) ja robię żarcie Goha składa spanie, bo radziecka kuchenka benzynowa musi być obsługiwana przez wykwalifikowany personel ;), kawa i na wodę. Jak jest kobieta na pokładzie wiadomo - zwyczaje łagodnieją.

A więc będzie więcej czasu żeby zwiedzać, rozmawiać z ludźmi i łowić ryby. Zanabyłem wędkę ;)